Dziś już ostatnia część norweskich wspominków...
Planując urlop wiedzieliśmy, że chcemy zobaczyć to co najlepsze, czyli fiordy. Drugi rejs statkiem, który wybraliśmy był z Eidfjord do Ulvik. Właściwie był to ekspresowy statek - płynął bardzo szybko w porównaniu do poprzedniego, ale nadal można było zachwycać się widokami.
Planowaliśmy także wycieczkę do wodospadów w okolicach Eidfjord, ale niestety nie było już biletów. Przez to mieliśmy sporo czasu, żeby pokręcić się po tej malutkiej miejscowości. Było ciepło i słonecznie, więc zrobiliśmy to z przyjemnością. Tak wyglada okolica:
No i czas na mega szybką łódź :)
Po ok. pół godzininy dotarliśmy do Ulvik - również małej spokojnej miejscowości. Na ulicach prawie nie było ludzi, cisza, spokój i relaks.
Stamtąd wróciliśmy autobusem do hotelu w Voss, a następnego dnia ruszyliśmy do Oddy - również położonej nad fiordem Handanger. To już nieco większa miejscowość, do wyboru są ze 4 miejsca, gdzie można zjeść porządny lunch albo kolację, kilka sklepów. Ja osobiście polecam chińską restaurację (restauracja to dużo powiedziane, bardziej bar) - jedzenie dobre i w miarę tanie jak na norweskie warunki.
Ale po kolei - najpierw zakwaterowanie (wybraliśmy hotel nad samą wodą i poprosiliśmy o pokój z ładnym widokiem). Oto co otrzymaliśmy:
Po serii "ochów" i "achów" i sesji z balkonu ruszyliśmy do informacji turystycznej (ten czerwony budynek na dole zdjęcia), która według turystów w internecie jest jedną z najlepszych i najbardziej przyjaznych. Rzeczywiście, pracownicy są niesamowicie mili i bardzo dobrze zorientowani w okolicy, a głodnemu turyście z chęcią (i oczywiście za opłatą) przygotują coś do jedzenia, np. tosty. My się nie skusiliśmy - mieliśmy swoje zupki w proszku ;-)
Ponieważ był to dzień przed wyprawą na Trolltungę, chcieliśmy oszczędzić siły. Wybraliśmy króciutką wycieczkę do wodospadu Latefoss. Można tam się dostać autobusem komunikacji publicznej w ciągu ok. 15 minut. Czy warto? Tak, zdecydowanie!
Latefoss to wodospad o dwóch odnogach. Woda z niesamowitą prędkością i hukiem wpada do przepływającej obok rzeki (potoku?) Gronsdalslona. Wiatr unosi kropelki wody tworząc mgiełkę wokół, a przejeżdżające obok samochody mają darmową myjnię.
Popołudniu mieliśmy czas, aby pochodzić po samej Oddzie. Tu również nie mogłam przestać fotografować.
I na koniec moje ulubione zdjęcie z Oddy zrobione w dniu wyprawy na Trolltungę:
Piękne, malownicze widoki. Szkoda tylko, że zdjęcia nie są troszkę większe, bo powiększanie każdego z osobna jest uciążliwe, chociaż i tak nie mogłam się przed tym powstrzymać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń