czwartek, 6 listopada 2014

NORWEGIA - Bergen

Będąc w Norwegii warto też zajrzeć do Bergen. 
Największa atrakcja miasta to Bryggen - najstarsza dzielnica położona malowniczo nad zatoką. Kilka wieków temu w drewnianych budynkach mieściły się domy kupieckie Hanzy. Obecnie można tam znaleźć biura, sklepy i restauracje. Fronty wyglądają pięknie i są idealne do pocztówkowych zdjęć, wchodząc w podwórka można poczuć dawne czasy.







Inną polecaną atrakcją jest targ rybny tuż obok. Jak dla mnie przereklamowany. Jeżeli ktoś jest fanem krewetek z bułką czy "fish & chips" wątpliwej jakości, to znajdzie coś dla siebie.

Po całym dniu zwiedzania postanowiliśmy zobaczyć miasto z góry. Do wyboru są 2 kolejki na otaczające wzgórza. My mieliśmy czas i "Bergen card" (kartę ze zniżkami lub nawet darmowym wstępem w niektóre miejsca), więc zaliczyliśmy obydwie. Najpierw wybraliśmy kolejkę linową położona kawałek za centrum miasta (najlepiej podjechać tam autobusem) na Ulriken.





Dzień zakończyliśmy kolejką Floibanen - znajdującą się w samym centrum miasta. Poniższe zdjecia zrobiłam po godz. 22-ej, kiedy słońce świeciło jeszcze w pełni. Z jednej strony wiedziałam, że dni tam będą dłuższe niż w Polsce, a jednak czułam się dziwnie bez właściwej nocy (jedynie między godz. 1 a 3 w nocy było szarawo).


Centrum miasta jak to centrum miasta - tętni życiem, jest dużo ludzi, sklepów, restauracji, itp. Dla osób nie przepadających za zgiełkiem świetną alternatywą będzie wycieczkana wyspę Lysøen. Mieści się tam willa wirtuoza skrzypiec - Olego Bulla. Na podstawie własnego doświadczenia stwierdzam, że nie jest to popularne miejsce - oprócz nas było 3 innych turystów :) W willi były dwie panie - pracownice, które wręcz ucieszyły się, że jest ktoś chętny, aby obejrzeć wnętrze i posłuchać historii. Ja nie przepadam za muzeami, ale muszę przyznać, że warto było tam wejść. W środku jest przepięknie - O. Bull uwielbiał przepych i zaprojektował swój dom na bogato. Do tego piękne położenie wśród drzew, z dala od cywilizacji.



Mój ukochany postanowił, że musi popływac w Norwegii. Niestety, to nie Morze Śródziemne, nad którym się wychował i jak szybko pobiegł do wody, tak jeszcze szybciej z niej wyskoczył :D Była wręcz lodowata. Ale udało się, a ja nawet uwieczniłam to na zdjeciu.


Z Lysøen ruszyliśmy z powrotem do Bergen. Po drodze zajechaliśmy do kościoła Fantoft. Pierwotnie został wybudowany w 1150 roku. W 1992 Varg Vikernes z metalowej grupy Burzum podpalił kościół. Jakiś czas później został on odbudowany, jednak zachowano niektóre zwęglone elementy.





Uważam, że Bergen tak samo jak pozostałe miejsca w Norwegii, które udało mi się zobaczyć, jest warte odwiedzenia. Na dodatek mieliśmy szczęście z pogodą - jak widać na powyższych zdjęciach dominowało błękitne niebo. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale tam podobno ok. 300 dni w roku jest deszczowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz