Pod koniec września wybraliśmy się do Belgii.
Nasz wybór padł na 2 malutkie miejscowości na południu kraju: Rochefort oraz Dinant.
Rochefort jest znane głównie z piwa o tej samej nazwie, warzonego w zakonie trapistów oraz jaskiń.
Największe groty znajdują się w Han-sur-Lesse (ok. 5 km od miasteczka), my wybraliśmy się do mniejszej - de Lorette w samym Rochefort. Na pewno jest krótsza od Han-sur-Lesse, ale zdecydowanie głębsza - nawet badaczom nie udało się dotrzeć do jej dna, ponieważ część znajduje się pod wodą. Wewnątrz panuje stała temperatura ok. 10 stopni Celsjusza. Po pokonaniu ok. 60m w dół po schodach możemy podziwiać mniejsze i większe stalagmity oraz stalaktyty.
Po zwiedzaniu jaskini zrobiliśmy sobie przerwę na lunch. Ponieważ jest to mała miejscowość, to nie ma zbyt dużego wyboru. My postanowiliśmy zjeść w Le Gouramandise na głównej ulicy. Restauracja nienajtańsza - za omlet i sałatkę z napojami zapłaciliśmy ok. 35 euro, ale porcje były ogromne i smaczne.
Później postanowiliśmy pozwiedzać Rochefort - zajęło nam to jakieś 20 minut :) Na głównej ulicy jest ratusz, kościół i nieco dalej ruiny zamku, które niestety były niedostępne. Miasteczko ma swój urok, ale obecnie trwają remonty ulic, więc zdjęcia nie oddają tej atmosfery.
Mnie osobiście urzekły starodawne skrzynki na listy:
I to tyle. Czas na kolejne miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz